Violetta Castillo i Leon Verdas. Najlepsi przyjaciele od zawsze.
Ona, nieśmiała i marzycielska. Pięcioletnia brunetka której mama była słynną piosenkarką a ojciec słynnym inżynierem.
On, pewny siebie ale czasami zamknięty w sobie. Sześcioletni brunet którego rodzice byli milionerami, tak jak Violetty. Jest dwa miesiące starszy od Violi.
Słoneczny dzień w Buenos Aires. Żadna nowość. Był Sierpień i dwoje małych dzieci siedziało sobie w parku. Jej kochana mama wyjechała w trasę koncertową na szczęście w ostatnią. Violetcie często brakowało jej rodzicielki ale miała Leona, jej jedynego i najbliższego przyjaciela. Właśnie jedli ciasto czereśniowe. Violetta zaczęła nucić piosenkę swojej mamy a Leon po chwili dołączył do niej. Po mimo ich młodego wieku uwielbiali muzykę. Mama Violi zaczęła uczyć jej córkę grać na pianinie a Leon znał już wszystkie podstawy. Lubili razem śpiewać, a czasami wymyślali własne kroki taneczne, które się głównie składały z trzymania się za ręce i skakania. Nie jeden dorosły człowiek już powiedział ‘Jakie to uroczę’ ale przyjaciele traktowali swoje ćwiczenia poważnie. Leon zjadł ostatni kawałek ciasta wziął swój notatnik gdzie pisał recenzje na temat jedzenia Olgi, gospodyni Violi.
‘Pysne i dobre.’ napisał.
Razem z Violettą umieli już czytać i pisać. Nie zawsze im to wychodziło wspaniale, ale umieli coś nabazgrolić. Viola zaczęła się śmiać a Leon razem z nią. Cokolwiek robili, robili razem. Bez względu na to co się działo. Jednak ich śmiech nie przetrwał zbyt długo. Zobaczyli ojca Violetty, Germana, który szedł w ich stronę.
- Chodź Violu, idziemy do domu. – powiedział.
- Ale jest wceśnie tato. – protestowała Viola.
- Pożegnaj się z Leonem i pośpiesz się.
- Pa Leon. Pzyjdę tutaj o tej samej godzinie dobze?
- Dobze. Pa! – odpowiedział Leon po czym poszedł w stronę domu.
Następnego dnia poszedł do parku ale nigdzie nie widział Violi. Poczekał trochę po czym poszedł do domu jego przyjaciółki. Zapukał ale nikt nie otworzył. Leon był cierpliwy i bardzo chciał się spotkać z Violą więc poczekał. W końcu poszedł do swojego domu i napisał do niej list.
‘Co sie stało? Pojehaliście gdzieś? Dlaczego nie pżyszłaś do parku?
Leon.’
I zostawił go w jej skrzynce na pocztę. Czekał aż odpiszę. Leon był bardzo cierpliwy i nigdy nie odpuszczał. Nigdy.
Siedemnastoletni brunet stojący na lotnisku w Buenos Aires. Minęło dwanaście lat odkąd ostatni raz ją widział. Tak dużo czasu lecz on ją nie zapomniał. Co roku przyjeżdżał tutaj bo wiedział że dokładnie dwanaście lat temu ona wsiadła tu do samolotu i odleciała.
W szkole nie miał żadnych przyjaciół i wszyscy uważali do za ‘tego dziwnego’. Dobrze się uczył ale w jej urodziny nigdy nie mógł się skupić w szkole. Jego ulubionym przedmiotem była muzyka i w domu komponował swoje własne piosenki. Dowiedział się co się stało z mamą Violetty. Jednego dnia przy śniadaniu widział na gazecie napis:
‘Maria Saramego zmarła podczas jej ostatniej trasy koncertowej w katastrofie samolotowej. Nikt się tego nie spodziewał. Czytaj dalej na stronie 25’
Data jej śmierci była taka jak ta w której widział ostatni raz Violettę. Już wiedział dlaczego German miał taką poważną ale w tym samym czasie smutną minę. Pewnie zabrał ją przez śmierć jej mamy. Tylko dlaczego? Chłopak nigdy nie znał odpowiedzi na to pytanie. Przeszedł przez całe lotnisko aż doszedł do hali przylotów. Zobaczył osoby które się przytulały, dawały sobie kwiaty i się cieszyły z widoku drugiej osoby.
- Samolot Madryt-Buenos Aires właśnie wylądował. – usłyszał z głośnika.
Usiadł sobie w kawiarni i zamówił kawę. Nadal obserwował szczęście osób i niepokój ludzi jak samolot na którego czekali się spóźniał. Jego wzrok powędrował na młodą dziewczynę w jego wieku. Patrzyła w jego stronę. Zobaczył jej brązowe oczy i zrozumiał że to ona. Ta dziewczyna którą stracił dwanaście lat temu stała zaledwie trzy metry ode niego.
Wstał i powoli podszedł do niej. Widział jak obserwuje każdy jego ruch a do jej oczu napływały łzy. Z nim nie było inaczej..
- Czy to naprawdę ty? – zapytała
- A kto inny? – odpowiedział i przytulił ją. Płakał jeszcze bardziej a ona miała tak samo. Nie mogli uwierzyć w to co się działo. Jak już się oderwali od siebie Leon dał Violi chusteczkę bo dziewczyna była cała we łzach. Ona też mu dała chusteczkę i się zaśmiała a on razem z nią.
- Wyglądasz zupełnie inaczej ale oczy masz takie same. – powiedziała – To po nich cię poznałam.
- Ja ciebie też. – odpowiedział. Nagle ona zrobiła coś czego on się nie spodziewał. Złączyła ich usta w pocałunku. Przez te wszystkie lata zastanawiała się czy się zakochała w swoim przyjacielu. On nigdy nie myślał o tym ale kiedy już się całowali zrozumiał że ją kocha.
Kiedy już się od siebie oderwali uśmiechnęli się. Właśnie zaczynali nowy rozdział w życiu. Rozdział, w którym będą razem. Do końca.
Naty Ponte
Ona miła, pomocna i wesoła asystentka szefa jednej z największych i najlepszych firm inżynierskich w całej Argentynie. Ma 27 lat, mieszka sama w apartamencie. Jej ojciec zmarł trzy lata temu a mama pięć. Ma tylko ciotkę, która akurat mieszka w Hiszpanii. Jej przyjaciółmi są... tak właściwie to nie ma przyjaciół. Ma tylko koleżankę z pracy. Ludmiłę. Przepiękną blondynkę, która jest zastępcą dyrektora firmy.
On pomocny i mimo, że jest milionerem nie jest arogancki ani zapatrzony tylko w pieniądze. Ma 28 lat i mieszka sam w ogromniej willi z basenem. Rodzice zginęli w wypadku kiedy on miał 17 lat. Nie ma nikogo bliskiego oprócz najlepszego przyjaciela Federico i swojej zastępczyni Ludmiły, z którą również się przyjaźni.
...
- Violetta - do recepcji podeszła Ludmiła a brunetka podniosła głowę znad jakiś papierów.
- Tak? - zapytała wstając z miejsca
- Szef prosił byś do niego poszła ma do ciebie jakąś sprawę - przekazała jej.
- Dobrze. Już tam idę - uśmiechnęła się do niej. Blondynka poszła do swojego biura a Violetta skierowała się do biura swojego szefa. Delikatnie zapukała do drzwi.
- Proszę - usłyszała więc weszła.
- Chciał pan mnie widzieć? - zapytała
- Tak. Za dwa dni wyjeżdżam do Hiszpanii w interesach a panna Ferro zajmie się biurem. Pani natomiast pojedzie ze mną bo sam sobie z tym wszystkim nie poradzę - poinformował ją.
- Dobrze. To ja zaraz zadzwonię na lotnisko i umówię lot - powiedziała.
- Niech będzie za dwa dni o 10 dobrze? - zapytał
- Dobrze. Już idę się tym zająć - wyszła z biura. Żadne z nich w tej chwili nie podejrzewało, że między nimi może być coś więcej. Byli po prostu pracodawcą i pracownikiem.
...
Violetta właśnie wróciła z pracy. Poszła do łazienki aby przebrać się w jakieś luźne ciuchy. Po tym zrobiła sobie coś do jedzenia i usiadła przed telewizorem. Postanowiła, że spakuje się jutro po pracy. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi więc szybko poszła otworzyć. Za drzwiami stała wysoka blondynka.
- Angie - krzyknęła widząc swoją ciotkę.
- No cześć - uśmiechnęła się do niej wesoło.
- Ale ja za tobą tęskniłam - brunetka wciągnęła ją do środka i od razu przytuliła mocno.
- No ja za tobą też. Ale nie duś mnie kochanie - zaśmiała się.
- Przepraszam ale dwa lata cię nie widziałam. Co u ciebie? Co u Pablo? O i co u Tini? - zadawała co chwile nowe pytania
- No już skarbie nie zadawaj tyle pytań na raz - uspokajała ją blondynka.
- Sory - bąknęła.
- Lepiej opowiedz co u ciebie? - zapytała - Masz kogoś? - spojrzała na nią
- Nie. I nawet nie mam nikogo na oku - westchnęła.
- Nie martw się. Znajdziesz kogoś zobaczysz - pocieszyła ją. - A gdzie teraz pracujesz? - zapytała
- Jestem asystentką szefa jednej z najlepszych i największym firm inżynierskich w Argentynie - pochwaliła się.
- O czyli rozumie, że szef jest w podeszłym wieku, ma żonę, kilkoro dzieci i wnuki - zaśmiała się.
- No właśnie wręcz przeciwnie. Jest rok starszy ode mnie - wyjaśniła.
- Przystojny chociaż? - zaśmiała się znowu
- Angie - spojrzała na nią.
- No co? Chce wiedzieć tylko. To nic złego - broniła się.
- Nie ważne. Mów co u was słychać - zapytała tym razem brunetka.
- Nic nowego. Tini zacznie naukę na razie w normalnej szkole a później w Studio on Beat - uśmiechnęła się.
- To fajnie. A co u Pablo? - zapytała
- Po staremu. Nadal będzie dyrektorem Studio więc jest bardzo szczęśliwy. Ja tak samo, że mogę znowu uczyć - odparła. - No dobrze ja będę lecieć - odparła wstając z kanapy.
- Szkoda. Kocham cię - mocno się przytuliły.
- Ja ciebie też kochanie - pocałowała ją w policzek. - Pa - wyszła z apartamentu brunetki. Viola spojrzała na zegarek. 21:09. Poszła się przebrać w piżamę i położyła się do łóżka po czym momentalnie zasnęła. Następnego dnia obudziła się o 6 rano. Wstała z łóżka i poszła zjeść śniadanie. Następnie poszła do łazienki i wykonała poranne czynności. Po tym ubrała się i wyszła do pracy.
...
Violetta właśnie wypełniała dokumenty związane z wyjazdem do Hiszpanii kiedy winda się otworzyła a z niej wyszła Angie razem z średniego wzrostu blondynką.
- Viola - krzyknęła dziewczyna.
- Tini - Viola wstała i podeszła do kuzynki. - O jak ja cię dawno nie widziałam. Co u ciebie? - zapytała przytulając ją
- A nic. Nudzi mi się. Ja za tobą bardzo tęskniłam - przyznała.
- Ja za tobą też - uśmiechnęła się. - Skąd wiedziałaś gdzie pracuje? - zapytała witając się z ciotką
- Mówiłaś, że w jednej z najlepszych firm więc nie trudno było się domyślić - zaśmiała się. Nagle z gabinetu wyszedł szef Violetty.
- Panno Castillo czy dokumenty już są wypełnione? - zapytał podchodząc
- Tak już je panu daje - szybko podeszła do recepcji i wzięła z biurka papiery. - Proszę - podała je brunetowi.
- Dziękuje. Lot jest o 10 tak? - zapytał jeszcze
- Tak. Wszystko jest tutaj napisane. Jak dzwoniłam powiedzieli mi żebyśmy się stawili pół godziny wcześniej na lotnisku - odpowiedziała.
- Dobrze - zaczął przeglądać papiery. - A właśnie. Jakby pani mogła proszę zawołać pannę Ferro dobrze? - zapytał
- Dobrze już do niej idę - uśmiechnęła się a on wrócił do gabinetu. - Poczekajcie chwilę - zwróciła się do swojej rodziny i poszła do gabinetu koleżanki. - Ludmiła - zapukała.
- Wejdź - poprosiła. - O co chodzi? - zapytała
- Szef prosił żebyś do niego przyszła - dodała.
- Ok. Już tam idę - obie wyszły z gabinetu.
- Ej Viola a kim był ten pan? - zapytała Tini siedząc przy biurku brunetki
- Jaka słodka dziewczynka. Jak się nazywasz? - zapytała Ludmiła
- Martina ale mówią mi Tini - uśmiechnęła się.
- Śliczne imię - posłała jej uroczy uśmiech.
- Ludmiła - usłyszeli głos Leona.
- Idę - krzyknęła i zniknęła w drzwiach gabinetu.
- Wyjeżdżasz gdzieś? - zapytała Angie
- Tak. Na dwa tygodnie. Musze jechać z szefem do Hiszpanii w sprawach służbowych bo sam sobie z tym wszystkim nie poradzi - wytłumaczyła.
- Ale jest przystojny - szepnęła jej na ucho.
- Angie - spojrzała na nią.
- No dobra. Tini chodź Viola musi pracować - odezwała się do córki.
- No już idę - westchnęła. - Pa - ucałowała Violę w policzek i wyszła razem ze swoją mamą.
...
- No co się tak ważnego stało? - zapytała
- Przez dwa tygodnie masz na głowie całą firmę dasz sobie radę? - Leon na nią spojrzał
- Dam. Nie martw się - uśmiechnęła się do przyjaciela.
- Mam nadzieję. Jeśli coś zawalisz... - pogroził jej zabawnie palcem.
- Jasne szefie - zaśmiała się. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - krzyknął Verdas. Do gabinetu wszedł Federico.
- Hej - przywitał się i usiadł koło Ludmiły.
- Cześć co ty tu robisz? - zapytali oboje po czym cała trójka wybuchła śmiechem
- A co już nie można was odwiedzić? - zapytał z wyrzutem
- Można, można - Leon machnął ręką zapatrzony w dokumenty.
- Co ty masz tam takiego ciekawego? Co jakaś laska? - zaśmiał się Włoch
- Ja ciebie nigdy nie zrozumie - westchnęła blondynka.
- Taki mój urok - uśmiechnął się do niej. Leon nadal czytał dokumenty.
- Halo? Ziemia do Leona - zaczęli do niego mówić.
- No co? - zapytał spoglądając na nich
- Oderwiesz się wreszcie od tych papierów czy nie? - zapytał Fede
- Nie - znowu zaczął czytać.
- Fede ta praca to jego życie przecież wiesz. On to uwielbia - wytłumaczyła mu Ludmiła.
- Jeśli macie mi tu gadać za uszami lepiej spadajcie - odparł Verdas.
- Pa - wstali i wyszli. Brunet odłożył dokumenty i zaczął myśleć o Violetcie. Tak o swojej asystentce. Spodobała mu się ale przecież nie mógłby z nią być bo jest jej szefem. Zresztą ona i tak pewnie nic do niego nie czuje więc co za różnica.
...
Następnego dnia o 10 rano oboje siedzieli już w samolocie lecącym do Hiszpanii. Leon czytał maila od swojego nowego współpracownika a Violetta natomiast pisała na laptopie ze swoją kuzynką, która jak napisała jej już za nią tęskni. Przez pięć godzin, bo tyle trwał lot, oboje coś robili. Kiedy wysiedli z samolotu odebrali swoje bagaże. Przed lotniskiem czekał na nich szofer. Pomógł im wziąć walizki i zawiózł ich do hotelu, w którym mieli przez ten czas się zatrzymać.
- Dzisiaj o 19 jest kolacja biznesowa w najlepszej restauracji z pana nowym współpracownikiem - poinformowała swojego szefa Violetta.
- Dobrze. A jak tam dojedziemy? - zapytał
- Pan Ramos wyśle swojego szofera z limuzyną aby nas tam zawiózł - szli akurat przez hol główny w hotelu. Po chwili byli przy recepcji.
- Dzień dobry - przywitali się oboje.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - zapytała
- Dwa dni temu rezerwowałam apartament i jeden normalny pokój - powiedziała.
- Imię i nazwisko? - zapytała ponownie
- Violetta Castillo.
- A tak jest. Proszę tu jest karta do apartamentu a tutaj do pokoju - podała jej dwie karty.
- Dziękujemy - uśmiechnęła się. - Pański pokój to 209 na 9 piętrze - powiadomiła go podając mu kartę.
- Dobrze dziękuje - kiedy zatrzymali się na 9 piętrze ruszyli w przeciwne strony. On w prawo gdzie miał apartament a ona w lewo gdzie miała pokój.
...
Przez dwa tygodnie byli bardzo zajęci nową współpracą z panem Ramos. W ostatni dzień była kolacja w restauracji. Leon spotkał się z nowym współpracownikiem aby uczcić nowy interes. Około 22 przyjechała limuzyna by zabrać Violettę i jej szefa do hotelu.
- Proszę pana limuzyna już przyjechała - szepnęła mu na ucho kiedy podeszła do stolika.
- Dobrze - odszepnął. - No nic muszę się zbierać. Do zobaczenia za kilka dni w Buenos Aires - pożegnał się ze wszystkimi i oboje ruszyli do limuzyny. Kiedy dojechali do hotelu wzięli z recepcji swoje karty i pojechali windą na górę. - Może pani przyjdzie na chwilę? Pokaże mi pani dokumenty dobrze? - zapytał
- Dobrze ale mam je u siebie w pokoju - odparła. - Wezmę je i przyjdę - dodała a on pokiwał głową. Nie da się ukryć, że Violetcie podobał się Leon ale tego nie powie bo to jej szef. Na piętrze 9 rozeszli się. Violetta wzięła ze swojego pokoju dokumenty dla bruneta i ruszyła do jego apartamentu. Kiedy zapukała otworzył jej bardzo szybko. - To są wszystkie - powiedziała podając mu je i przy okazji wchodząc do środka.
- Lot mamy o 12:30? - zapytał zaglądając do papierów
- Tak ale stąd na lotnisko jest jakaś godzina drogi dlatego będziemy musieli wyjechać o 10:30 z hotelu - odparła.
- Dobrze - mruknął. - Napije się pani czegoś? - zapytał uprzejmie
- Z chęcią - uśmiechnęła się lekko a on poszedł do swojej sypialni po wino. Kiedy wrócił do salonu Violetta siedziała na sofie. - Nie ja nie piję wina - powiedziała kiedy zobaczyła co jej szef niesie.
- Oj raz chyba można spróbować co nie? Po za tym mamy nowego współpracownika więc odnieśliśmy sukces - odparł.
- Chyba pan a nie my - poprawiła go.
- Ale pani jest moją asystentką więc to też dzięki pani - uśmiechnął się do niej. - Więc jak? - zapytał pokazując na wino
- Zgoda ale tylko trochę - zgodziła się a on wyciągnął kieliszki i nalał do nich trochę wina.
- Proszę - podał jej jednego a sam wziął drugiego. - A może tak przejdziemy na ty? Jestem tylko o rok starszy od pani a mówimy do siebie jakby między nami było przynajmniej dziesięć lat różnicy - odparł.
- No nie wiem czy tak wypada. Do szefa po imieniu - zaśmiała się.
- A co to przeszkadza? - wzruszył ramionami
- Zgoda - uśmiechnęła się.
- Leon - podał jej rękę.
- Violetta - uśmiechnęła się i uścisnęła ją.
- To co za nasz sukces? - zapytał podnosząc kieliszek
- Za twój sukces - poprawiła go.
- Za nasz - upierał się.
- Nie za twój - stawiała na swoim. Brunet na nią spojrzał. - No niech będzie. Za nasz sukces - poddała się po czym napili się trochę wina.
- No więc może opowiesz coś o sobie? - zapytał patrząc na nią nie pewnie
- Zgoda - odpowiedziała trochę nie pewnie. - No więc ja praktycznie jestem sama. Moi rodzice zmarli kilka lat temu a najbliższymi mi osobami są moja ciotka jej mąż i ich córka. Przyjaciół nie mam. Jedynie Ludmiła jest moją koleżanką z pracy i nic więcej. To tyle jeśli chodzi o mnie - odparła. - A może teraz ty coś powiedz - zaproponowała.
- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym jak miałem 17 lat. Rodziny nie mam a przyjaciół mam dwójkę. Ludmiłę i Federico tego co nieraz przychodzi do biura - powiedział.
- Czyli mamy coś wspólnego. Oboje nie mamy rodziców - uśmiechnęła się lekko.
- Napijesz się jeszcze? - zapytał biorąc do ręki butelkę
- A co mi szkodzi - zaśmiała się a on nalał jej wina. Po kilkunastu minutach stali się prawie najlepszymi przyjaciółmi.
- Patrz twoje grono przyjaciół powiększyło się o jedną osobę - zaśmiał się Leon.
- A niby o kogo? - zapytała
- O mnie a o kogo? - nadal się śmiał
- Twoje grono również - odparła też się śmiejąc. - Zaraz wrócę - dodała i poszła do łazienki. Leon natomiast włączył telewizor i patrzył czy nie ma czegoś ciekawego. Po chwili jednak wyłączył go a do salonu wróciła brunetka. - Wiesz co ja już będę lecieć bo późno a trzeba wcześniej wstać - powiedziała biorąc torebkę.
- Ale czemu? Mamy jechać dopiero po 10 więc jak wstaniesz o 8 to wystarczy - powiedział.
- Nie na prawdę muszę iść - chciała odejść od kanapy ale Leon pociągnął ją do siebie i wylądowała mu na kolanach. Nachylił się o niej i zaczął całować jej ramiona. - Co ty robisz? - zapytała zdziwiona
- Ty... bardzo... mi... się... podobasz - powiedział między pocałunkami.
- Ale... - chciała coś powiedzieć ale brunet zaczął całować ją w usta. Na początku próbowała się wyrwać ale po chwili uległa i odwzajemniła pocałunki. Nie trudno się domyślić, że każdemu z nich się to podobało. Leon zaczął rozpinać jej sukienkę a ona mu koszulę. Chłopak wstał z kanapy podobnie jak dziewczyna i zaczęli iść w stronę sypialni bruneta nadal się całując. Później można się domyślić co się stało. Rano o 7:30 Violetta zaczęła się budzić. Kiedy zorientowała się gdzie jest i co się wczoraj stało uśmiechnęła się do siebie. Rozglądnęła się po pokoju w poszukiwaniu swoich ciuchów. Zauważyła również, że nie ma koło niej Leona. Na krześle koło szafy spostrzegła szlafrok więc wzięła go i ubrała. Wyszła z sypialni i zaczęła szukać bruneta. Stal w kuchni i robił śniadanie. - Hej - powiedziała kiedy go zauważyła.
- Cześć - odwrócił się do niej i uśmiechnął. Viola podeszła bliżej i oparła się o blat.
- Która jest godzina? - zapytała
- Dopiero przed 8 więc mamy jeszcze czas do samolotu - nadal się uśmiechał. Podszedł do niej i oparł się rękami o blat przy, którym stała. - Podobało się wczoraj? - zapytał całując jej szyję
- No nie wiem. Może - droczyła się z nim.
- A tak na prawdę? - zapytał
- A tak na prawdę to bardzo mi się podobało - uśmiechnęła się i zarzuciła ręce na jego szyję. On zbliżył się do niej i zaczęli się całować. Przerwało im pukanie do drzwi apartamentu bruneta.
- Chwila - znowu zaczął ją całować.
- No idź już otwórz - odsunęła go od siebie a on poszedł otworzyć drzwi. Po chwili wrócił do kuchni. - Kto to był? - zapytała
- Pokojówka - zaśmiał się.
- Dobra idę się ubrać i wracam do siebie - wzięła swoje ciuchy i ruszyła do łazienki. Po 10 minutach z niej wyszła.
- Serio musisz iść? - zapytał podchodząc do niej
- Tak bo muszę się jeszcze przebrać - odparła.
- Zgoda - westchnął.
- Pa - posłała mu całusa i wyszła. Wróciła do swojego pokoju. Podeszła do walizki i zaczęła szukać jakiś ubrań. Wybrała to:
Kiedy skończyła była już 10 więc postanowiła iść oddać kartę od pokoju do recepcji. Na korytarzu spotkała Leona.
- Myślimy jednocześnie czy co? - zaśmiał się
- No nie wiem - również się zaśmiała. Oboje wsiedli do windy. - Zadzwonię po taksówkę i pojedziemy wcześniej na lotnisko - dodała.
- Zgoda - uśmiechnął się do niej. Wysiedli z windy i podeszli do recepcji. Oddali karty od pokoi i wyszli przed hotel. Violetta wyciągnęła telefon i zadzwoniła po taksówkę. Po 15 minutach była już pod hotelem a oni zapakowali do bagażnika walizki. Usiedli z tyłu na siedzeniach.
- Przepraszam a ile jest czasu drogi na lotnisko? - zapytał brunet
- Godzina drogi - odpowiedział kierowca.
- Aha. Dobrze - westchnął.
- Jeśli państwo chcą mogą zamknąć tą szybkę - zaproponował kierowca.
- Dziękujemy - Leon zamknął szybkę wskazaną przez faceta. Okazało się również, że przez nią nic nie widać.
- Oj czeka nas długa godzina drogi - westchnęła głośno brunetka.
- No tak - odparł i uśmiechnął się do niej.
...
Następnego dnia byli w pracy o 8 rano. Violetta usiadła przy swoim biurku a Leon poszedł do biura Ludmiły. Lekko zapukał a po chwili usłyszał, że może wejść.
- Hej - uśmiechnął się. - Co tu robisz? - zaśmiał się widząc Federico
- Chyba siedzę - również się zaśmiał.
- Dwoje idiotów - westchnęła Lu.
- Nawet się nie przywitasz? - zapytał Verdas
- Nie. Ale zapytam czy się udało - uśmiechnęła się.
- Udało się. Jest naszym nowym współpracownikiem - odparł szczęśliwy. Nagle usłyszeli ponownie pukanie do drzwi.
- Proszę - krzyknęła blondynka. Do biura weszła brunetka. - Hej - Lu do niej podeszła i ją przytuliła.
- A ze mną to nie łaska się przywitać? Dobra zapamiętam to zobaczysz - Leon udał obrażonego.
- Dobra ja nie wnikam. Pan Ramos dzwonił i powiedział, że będzie tutaj za trzy dni - zwróciła się do Leona.
- Ok. Czyli trzeba przygotować wszystkie dokumenty. Zajmiesz się tym? - zapytał ją
- Jasne - uśmiechnęła się i wyszła.
- A tobie jak poszło zajęcie się firmą? - spojrzał na blondynkę
- Dobrze a co myślałeś, że przewrócę ją do góry nogami? - wkurzyła się
- Nie jasne, że nie ale... - Ludmiła chciała do niego podejść ale Federico w ostatniej chwili ją zatrzymał. - Dzięki. Idę do siebie - wyszedł z biura i udał się do swojego. Przy biurku Violetty się zatrzymał i podszedł do niej od tyłu. Objął ją swoimi ramionami.
- Ja pracuje - przypomniała mu.
- I co? - zapytał
- Sio - wygoniła go.
- Pa - poszedł do swojego gabinetu.
...
Kilka dni później Violetta chodziła po mieście bo szła akurat do galerii na zakupy. Nagle zatrzymała się bo zobaczyła coś szokującego. Po drugiej stronie ulicy stał Leon, który całował się z jakąś brunetką. Violetta szybko zawróciła i poszła do swojego mieszkania. Następnego dnia kiedy była w pracy wcześniej od swojego szefa na piętro wszedł właśnie on.
- Cześć - uśmiechnął się do niej ale ona się do niego nie odezwała. - Violetta co jest? - zapytał
- Nic - odparła wrogo.
- Przecież widzę. O co ci chodzi? - zapytał zdziwiony
- O nic mi nie chodzi. A i mam taka prośbę to co zaszło w Hiszpanii... zapomnij o tym ok? - wkurzona poszła do biura swojej koleżanki. Leon był bardzo zdziwiony jej zachowaniem. Nie wiedział co tak nagle się w niej zmieniło. Przecież nic nie zrobił.
- Hej co ty taka dzisiaj nie w sosie? - zapytała Ludmiła patrząc na koleżankę
- A nic. Po prostu źle się czuje i tyle - skłamała.
- To może idź pogadać z Leonem żeby wypuścił cię wcześniej do domu - zaproponowała blondynka.
- Nie. Nie trzeba - zaprzeczyła brunetka.
- Na pewno? - zapytała z troską
- Na pewno - zapewniła ją.
...
Półtora tygodnia później.
Violetta już od kilku dni miała mdłości i bolał ją brzuch. Dzisiaj postanowiła zrobić test ciążowy, żeby mieć pewność, że to tylko głupie zatrucie pokarmowe. Ale niestety... trzymała właśnie test w dłoni. Widniały tam dwie kreski co oznaczało, że.. jest w ciąży. Była skulona na swoim łóżku i płakała. Nie chciała tego dziecka. Nie z nim. Dopiero nie dawno widziała go całującego się z jakąś babą. Szybko wstała z łóżka i pobiegła do łazienki aby umyć twarz po której spływały łzy tym samym niszcząc jej makijaż. Po umyciu się postanowiła nie robić nowego tylko poszła się przebrać.
Schowała test do torebki po czym wybiegła z mieszkania zamykając przy okazji drzwi na klucz. zbiegła schodami w dół. Zamówiła taksówkę i pojechała pod firmę, w której pracowała. Szybko pojechała na 5 piętro.
- Violetta co tu robisz? Nie miałaś dzisiaj mieć wolne - zdziwiła się Ludmiła widząc ją.
- Tak ale muszę pogadać z szefem. Ma jakieś spotkanie czy coś? - zapytała mając nadzieje, że z nim jak najszybciej pogada
- Nie. Nie ma spotkania. Jest u niego tylko Fede a coś się stało? - zapytała podchodząc do przyjaciółki
- Nie ważne - wyjąkała po czym podeszła do drzwi od biura Leona i zapukała.
- Proszę - usłyszała jego głos więc weszła.
- Hej możemy pogadać? - zapytała podchodząc do biurka
- To ja lepiej pójdę sprawdzić co robi Lu - Federico wstał i szybko wyszedł.
- Coś się stało? - zapytał
- Tak coś się stało - prawie krzyknęła.
- Ale nie krzycz tak - poprosił. Brunetka usiadła na kanapie, która była w biurze, schowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać. - Violetta co jest? - zapytał kucając koło niej i łapiąc jej ręce
- Nie dotykaj mnie - warknęła podnosząc się z miejsca. Brunet również wstał i na nią spojrzał.
- Dobra nie rozumie cię. Od jakiegoś czasu nie rozmawiasz ze mną, ignorujesz mnie i jeszcze przychodzisz do mnie i nawet nie chcesz powiedzieć o co chodzi - wzruszył ramionami.
- Ja byłam twoją kolejną zabawką co nie? - zapytała ze łzami w oczach
- O czym ty mówisz? - zdziwił się
- Przespałeś się ze mną a później całowałeś się z inną - oskarżyła go.
- Chodzi ci o to? Ja jej nie całowałem. To moja była dziewczyna. Chodziłem z nią jak jeszcze miałem 19 lat. Ona wtedy mnie zauważyła, podbiegła i mnie pocałowała ale ja tego nie chciałem. Od razu ją odepchnąłem - tłumaczył się.
- Nie wierze ci rozumiesz?
- Ale dlaczego?
- Bo dziwnym zbiegiem okoliczności było, że to się zdarzyło kilka dni po tym jak wróciliśmy z tej cholernej Hiszpanii - odparła. - A ja głupia dałam się nabrać, że niby coś do mnie czujesz - dodała załamana.
- Przestań. Nie jesteś głupia ok? I ja na prawdę coś do ciebie czuje - powiedział patrząc na nią.
- Daj mi spokój - chciała wyjść ale on ją zatrzymał. - Puszczaj mnie - zaczęła walić go pięściami w tors.
- Nie puszczę cię dopóki nie powiesz co się dzieje - rzekł stanowczo.
- Masz zobacz to będziesz wiedział - z torebki wyciągnęła test i mu podała.
- Co? Jesteś w ciąży? - zapytał zszokowany
- Tak. Niestety ale tak. I wiesz co? Nie chce mieć dziecka z tobą. Ja... ja je usunę - postanowiła.
- Nie pozwolę na to - zaprotestował.
- Nie będę się ciebie pytać o zdanie - zabrała mu z rąk test i schowała do torebki.
- Proszę cię nie rób tego - poprosił ujmując jej dłonie.
- Nie dotykaj mnie więcej - wyrwała mu się.
- Ile razy mam powtarzać, że to ona mnie pocałowała a nie ja ją? - zapytał patrząc na dziewczynę
- Nie chce tego więcej słyszeć. Zaliczyłeś mnie i teraz możesz być z siebie dumny - chciała wyjść ale chłopak ją zatrzymał.
- Kocham cię rozumiesz? I pierwszy raz z tobą był moim pierwszym razem - szepnął przyciskając ją do siebie.
- Co? - popatrzyła na niego
- Mówiłem ci, że mi się podobasz. Ale to jest coś silniejszego. Kocham cię najbardziej na świecie - pogłaskał jej policzek.
- Leon ja... - brunetka chciała coś powiedzieć ale chłopak jej przerwał.
- Proszę cię. Ja chce razem z tobą wychowywać tego szkraba, który będzie naszym synem - uśmiechnął się do niej.
- Niby skąd wiesz, że to będzie chłopiec? - zapytała patrząc mu w oczy
- Przeczucie - zaśmiał się.
- A ja wole dziewczynkę - odparła.
- To znaczy, że... - nie dokończył.
- Tak - uśmiechnęła się. Leon zbliżył się do niej i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
- No wreszcie - do biura weszła Ludmiła w towarzystwie Federico.
- Wy cały czas tam staliście? - zapytali oboje
- Może?! - odparli
- Ale dobra nie ważne. Ważne, że jesteście razem a Viola jest w ciąży - Ludmiła zaklaskała w ręce.
- A wy? - Viola pokazała na dwójkę
- Co my? - zdziwili się
- Ty lubisz ją. Ona lubi ciebie. Dajecie sobie buzi, buzi i po sprawie - powiedział Leon a cała trójka się zaśmiała.
- Jesteś idiotą - Fede pokazał na Verdasa.
- Moim idiotą - Viola przytuliła się do bruneta.
- To jak? - zapytali razem
- Co chcecie? My nigdy nie będzie... - Ludmiła chciała dokończyć ale Federico pociągnął ją do siebie i pocałował w usta.
- Co mówiłaś? - zaśmiał się Leon ale Ludmiła nie odpowiedziała bo nadal całowała się z Federico - Ludmiła odpowiedz - powiedział żartobliwie.
- Weź daj im spokój co? - zapytała Viola patrząc na niego
- A co ja robię? - zdziwił się
...
Rok później.
Violetta i Leon pół roku temu wzięli ślub a półtora miesiąca temu urodziła im się śliczna córeczka, którą nazwali Maria. Violetta już nie pracuje tylko zajmuje się dzieckiem natomiast Leonowi w pracy idzie bardzo dobrze i ma coraz więcej klientów. Prawie wcale się nie kłócą a jeśli już to są to małe sprzeczki o obowiązki domowe. Ich przyjaciele Ludmiła i Federico aktualnie są na podróży poślubnej od dwóch tygodni.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz